Siedziałam na kanapie doświadczając smutku. Niedawno musieliśmy oddać naszą działkę, bo nie mieliśmy czasu, żeby ją uprawiać. Bardzo lubiliśmy to robić przez ostatnie 6 lat. Dodatkowo byliśmy przekonani, że sprzedaliśmy działkę rolną, jednak mężczyzna, który początkowo zaakceptował cenę i zapewniał nas, że nie wycofa się z oferty, nagle poinformował, że jednak nie kupi ziemi. Byliśmy tym zaskoczeni, bo obniżyliśmy już dla niego cenę. To także wywołało we mnie smutek i rozczarowanie. Tego samego dnia, wieczorem, otrzymałam wiadomość, że grupa medytacyjna dla dzieci, w której przez ostatni miesiąc brałam udział z moimi dwoma synami, została zawieszona. Uwielbialiśmy tę grupę i wiedziałam, że nie będzie mi łatwo powiedzieć dzieciom o jej zakończeniu.
Kiedy siedziałam tak na tej kanapie przyszli do mnie chłopcy. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam do nich:
- Nasza grupa medytacyjna została zawieszona.
- Dlaczego? – zapytali ze smutkiem.
- Ponieważ nie było wystarczająco dużo osób, które chciałyby do niej należeć.
Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu. Wciąż czułam smutek, więc ich zapytałam:
- Czujecie smutek?
- Nie – odpowiedzieli.
Byłam naprawdę pełna podziwu, że nie!
- Jak wy to robicie? Jak tak szybko przepuszczacie przez siebie smutek?
Wiktor, 9 lat, zamilkł na minutę. Następnie zapytał:
- Mama, a czy ty nadal myślisz o tych rzeczach, które przyniosły ci smutek?
- Tak – przyznałam.
- Widzisz, my nie.