I-remember

Pod chaosem coś cierpliwie czekało

Usiadłam na krześle do medytacji tuż przed snem.

Byłam wściekła.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio czułam tyle złości. Byłam wkurzona na myśli w swojej głowie. Nie przeklinam, ale tym razem przeklinałam w myślach jak szalona.

„Jak długo będę jeszcze nosić to gówno w głowie?!”

Czułam ogromne napięcie w gardle. Starałam się być obecna z tym duszącym uczuciem, podczas gdy moja uwaga skakała tam i z powrotem między myślami a spiętym miejscem w szyi.

„Jak długo będę się tak k**a niszczyć?!”

Ból przesunął się z szyi do okolicy serca. Czułam, jakby ktoś tak mocno mnie tam ściskał, że aż trudno mi było wyprostować kręgosłup.

„Kiedy w końcu pozwolę wielkości swojego jestestwa wyłonić się w moim życiu?!”

Ciśnienie i ciężar zaczęły przemieszczać się we mnie między sercem a gardłem.

Czułam buzującą we mnie energię i pozostawałam obecna z bólem, który mnie wypełniał. Wiedziałam, że te dwa centra — serca i szyi — chcą się ze sobą skomunikować. Moim zadaniem było po prostu być z nimi obecną, aby mogły stworzyć między sobą nowe połączenie. Zdolność mówienia swojej prawdy w integralności, zdolność manifestowania, rodziła się we mnie w tamtym momencie dzięki sile obecności.

„To tak bardzo boli…” – zaczęły lecieć mi łzy.

Potem przypomniałam sobie wszystkie chwile, gdy byłam skupiona i w 100% pewna kierunku, w którym zmierzałam w życiu.
Gdy wiedziałam, że urodzę trzecie dziecko w domu bez asysty lekarza czy pielęgniarek.
Gdy wiedziałam, że moje dzieci nie pójdą do szkoły.
Gdy wiedziałam, że sprzedaż domu i wyjazd w podróż to właściwy wybór.

„Dlaczego wciąż momentami brakuje mi ufności, że moja skóra znowu się zagoi?”
„Gdzie jest to poczucie siły?? Gdzie ono jest?????!!!!”

Teraz odczuwałam tylko ból w klatce piersiowej. Był ogromny. Skupiłam tam swoją uwagę.

Po pewnym czasie ból zaczął ustępować. Mogłam wziąć powolne, głębokie oddechy do brzucha.
Ból zaczął się rozpuszczać.

I nagle ogarnął mnie…

 

SPOKÓJ

 

„To jest twoja siła, Marianna” – usłyszałam delikatny głos.

I wybuchnęłam płaczem.

Ten spokój był głęboki. Był tak ogromny, stabilny i… silny. Czułam, jakbym mogła nim góry przenosić.

Mój umysł był w szoku. Szukał jakiejś mocy niczym błyskawicy, która by mnie podtrzymywała i utrzymywała w skupieniu, a tymczasem odkryłam spokój, który był tak delikatny, a jednocześnie niezwykle trwały, pewny i ugruntowany.

Zaczęłam oddychać tym głęboko kochającym spokojem i pozwalać, by wypełnił moje ciało — szczególnie przestrzeń serca i szyi. Czułam, jak pochłania cały dramat umysłu.

Po pewnym czasie powoli otworzyłam oczy, wstałam i poszłam spać.

Rano pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, było sprawdzenie, czy nadal mogę połączyć się z tym uczuciem.
Udało się, od razu.

Teraz, kiedykolwiek pojawiają się we mnie myśli chcące mnie osądzać, szybko kieruję uwagę do swojego brzucha — do tego głębokiego uczucia spokoju.
I odpoczywam tam.

W tej chwili jest to jak wisienka na torcie oddania się ścieżce przypominania sobie tym kim naprawdę jestem, którą wybrałam, by między innymi pomóc mojej skórze powrócić do harmonii.

Uwielbiam zatrzymywać się w tym poczuciu spokoju — to było wszystko, czego tak naprawdę cały czas pragnęłam.
To jest lekarstwo, które mnie odżywia od środka..

Od zawsze wiedziałam, że trądzik różowaty to tylko objaw czegoś znacznie głębszego i chciałam to odkryć.

Moje życie na zewnątrz się nie zmieniło,
ale wewnątrz czuję wolność i zaufanie..

Przyłączyłam część siebie, która pragnęła być widziana i aktywowana. Czekała na mnie cierpliwie, ukryta pod zamętem umysłu.
Uwielbiam ją czuć.

 

*

 

Umysł: Uwielbiam Cię czuć, Spokoju.Dziękuję Ci za to, że pokazałeś mi jak żyć w przestrzeni serca - jak złagodnieć i czerpać radość z życia na głębszym poziomie.

Spokój: Dziękuję Ci umyśle, że w końcu mnie dostrzegłeś i zadomowiłeś się u mnie. Witaj z powrotem.

 

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Solverwp- WordPress Theme and Plugin

Scroll to Top